TEN, KTÓRY UCZY MNIE KOCHAĆ
#menelskiemysliMoja miłość z tatą przez wiele lat była trudną miłością, taką w sumie niby istniejąca ale tylko na papierze, w metryce, Kamil syn Antoniego.
Zapewne wynikało to z problemów jakie miał ale również z tego, że połączenie mężczyzny i emocji to mieszanka wybuchowa i lepiej udawać, że nie istnieje, szczególnie w czasach kiedy patriarchat był głównym, jak nie jedynym modelem budowania rodziny.
Nawet teraz jak piszę słowo “miłość” w ujęciu tata – syn to wiem, że w ogólnym ujęciu jest to uczucie rzadko wyrażane. Kocham swojego Tatę i jestem pewien Jego miłości do mnie.
Posty takie jak są dobrą okazją do pokazania Wam Menela z prywatnej strony. I nie chodzi wcale o to, że prywatą próbuje wkupić się w Waszą łaskę.
Jednak w czasach gdzie w rodzinę wali się łomem, gdzie kult własnego „ja” stawiany jest za fundament jestestwa, gdzie wielu mężczyzn boryka się ze swoją tożsamością, rzekomy kryzys męskości wróży nam scenariusz z Seksmisji, a kobiety coraz cześciej przytaczają słowa piosenki Danuty Rinn „gdzie Ci mężczyźni, prawdziwi tacy”. Pomyślałem, że warto aby ten post powstał w takiej formie.
Patrząc na mojego Tatę wiem, że na zmianę nigdy nie jest za późno i zawsze jest ona możliwa.
Pomimo tego, że mój Tata nie był obecny w okresie mojego dorastania, a jeżeli już był to ta obecność nie była czymś co sprawiało radość, to powiem Wam szczerze, że jest On największym i najlepszym nauczycielem jakiego Bóg postawił mi w moim życiu.
I pomimo, że wspólne lekcje rozpoczęliśmy raptem kilka lat temu, to są one tymi, na które warto było czekać. Choć przyznaję, przez długi czas myślałem, że nie nastąpią.
Czego nauczył mnie mój Tata?
Nauczył mnie tego, że nigdy nie jest za późno na to, aby dokonać zmiany, nigdy nie jest za późno na to, aby powiedzieć przepraszam, nigdy nie jest za późno na to, aby wybaczyć, nigdy nie jest za późno, aby przyznać się do błędu i nigdy nie jest za późno, aby powiedzieć, że jest się słabym i potrzebuje się pomocy.
Dzisiaj w świecie silnych charakterów, autonomii każdej jednostki, taka postawa wydaje się być spalona na panewce.
Mój Tata to co przez wiele lat było Jego słabością przekuł w coś, co jednocześnie stało się Jego siłą.
Nieodzowna w tym wszystkim była rola mojej Mamy, którą możecie bliżej poznać TUTAJ.
Dziś kiedy patrzę na swojego Tatę, to przyznam się Wam, że życzę sobie abym w Jego wieku był taki jak On teraz.
Kochający swoją żonę, wspierający swoich synów, zafiksowany na punkcie swoich kotów. Wyczekujący tego, kiedy Go odwiedzimy i co tym razem dostanie do swojej garderoby, bo musicie wiedzieć, że Antek swój styl ma, po synu 😉
To co podziwiam w Nim najbardziej, to spokój ducha, jaki posiada i wiara w to, że sam idzie dobrą drogą, i to, jak ja i Mały również podążamy we właściwym kierunku.
Jestem szczęściarzem, bo rodzina, która nie miała prawda istnieć, którą sam przez wiele lat przekreślałem, jest dzisiaj najlepszym co mnie spotkało.
A umiejętności mówienia o uczuciach mogę uczyć się od swojego Taty i to jest największy dar jaki mogłem dostać od Niego.
Dziękuję Tato!