TA, KTÓRA NAUCZYŁA MNIE STYLU

#menelskiemysli

Post z okazji Dnia Mamy – jak do niego podejść aby nie wyszło zbyt emocjonalnie i ckliwie – pomyślałem, kiedy wpadłem na pomysł tego, że jako syn, jako facet, chciałbym w pewien sposób docenić trud mojej mamy jaki włożyła w to jaki jestem. 

To właśnie Ona jest Tą, która nauczyła mnie stylu. Odkąd sięgam pamięcią zawsze była nim przepełniona.

Czasy mojego dzieciństwa zaczęły się w ’85 roku, kiedy komuna i PRL maksymalnie ograniczały zmysł estetyczny naszego społeczeństwa, tak w modzie, jak i w innych aspektach naszego życia. Ograniczenia, z którymi borykamy się niestety jeszcze do dziś.
 
Mieszkając w małej Gołdapi (województwo warmińsko – mazurskie), miejscowości, gdzie bieda miała zupełnie inny wymiar niż miało to miejsce chociażby w Warszawie, to właśnie Ona sama, zawsze stylowa i idealnie niedopasowana do czasów w jakich dorastałem, była Tą, która nauczyła mnie właściwie żyć, tak z własnym stylem, jak i z mopem w ręku i odpowiedzialnością za swoje życie. 
 
 
Tamten czas od strony „mody” pamiętam pod jednym hasłem: Second – Handy!
 
Na Baltonę i Pewex nie było nas stać. Rodziny na zachodzie też nie mieliśmy, więc aby mieć co na tyłek nałożyć mama zabierała nas do lumpeksów, gdzie początkowo sama wybierała dla nas rzeczy, a następnie, kiedy już jako mały dyktator wiedziałem, że chce nałożyć czerwone getry w paski, a rajstop pod spodnie nie nałożę, bo to siara jak w szkole koledzy zobaczą, że Pawelskiemu rajtuzy spod spodni wyłażą, zaczynałem w tych Second – Handach uczyć się odnajdować samodzielnie. 
 
Oczywiście rola mojej Mamy jest tutaj ogromna, bo nauka szukania w tych sklepach polegała na obserwacji tego jak Ona sama się w nich poruszała.
 
Przesuwałem więc wieszak za wieszakiem, grzebałem w koszach pełnych pomiętolonych rzeczy wyłapując wszystko to co mi wpadło w oko.
 
O i ile dzisiaj nigdy bym tego nie nałożył, tak na tamten czas, Drodzy Państwo, Francja – Elegnacja. 
 
 
Nie wiem skąd moja Mama nauczyła się stylu. Ona chyba po prostu się z tym urodziła, bo jak można nauczyć się go, rodząc się w tamtych czasach na wsi, spędzając pierwsze 20 lat na pomaganiu rodzicom przerzucać gnojówkę w oborze i telewizję oglądając raz w tygodniu na jedynym telewizorze we wsi. O magazynach modowych w Juchnajciach, skąd pochodzi moja Mama, nikt zapewnie nie wiedział.
 
Choć może to właśnie te drobne epizody z limitowaną telewizją, późniejsza nauka w Ełku i zmiany ustrojowe w naszym kraju miały największy wpływ na stworzenie z Niej stylowej Mamy! Co później przełożyło się na moje umiejętności. 
 
Ale styl mojej Mamy to nie tylko to jak wygląda, jak się porusza czy to jak mówi. Styl mojej Mamy to umiejętność robienia z niczego coś, umiejętność słuchania i bycia po prostu dobrym człowiekiem. Z wiekiem coraz bardziej to doceniam.
 
 
Pamiętam, że w naszym domu rodzinnym się nie przelewało. Kasy nie było, ledwie wiązało się koniec z końcem. Jednak jako dziecko w ogóle tego nie odczułem.
 
Mama mając pustkę w portfelu potrafiła wyczarować nam takie cuda na talerzu, że totalnie nie zdawaliśmy sobie sprawy, że w domu jest ciężko.
 
Ubierała nas właśnie tak, że nikt nie był w stanie powiedzieć, że bieda siedzi w rodzinie.
 
A Ona? Wyglądała jak milion dolarów.
 
Wtedy jeszcze z trwałą ondulacją na głowie i fioletową płukanką – ale kto żył w tamtych czasach wie, że takie trendy wtedy panowały na salonach. 
 
Nasza miłość jest trudną miłością, głównie z mojego powodu. Pomimo tego, że łatwiej mówi się o emocjach do Was, to jednak zdecydowanie trudniej pokazuje się je kiedy stajesz “oko w oko” z osobą, którą kochasz.
 
Szczególnie my faceci wychowywani w patriarchacie, nauczeni tego, że facet o emocjach nie mówi za wiele, dopiero od jakiegoś czasu burzymy tę twardą skorupę kłamstwa, jakim jest fakt, że facet uczuć nie ma, a już na pewno ich pokazywać nie powinien. 
 
No więc powinien!
 
Kiedyś miałem za złe, że to właśnie Mama uczyła mnie mówić słowa “kocham”. Wydawało mi się, że mówienie o emocjach przez faceta jest zupełnie niemęskie, ale zrozumiałem, że właśnie ten zakłamany dogmat o braku emocji u mężczyzn spowodował, że to na Niej spoczęła odpowiedzialność nauki o uczuciach. I patrząc teraz, z perspektywy 32-letniego kolesia, jestem Jej za to wdzięczny. I przyznaję, że również z moim Tatą uczymy się mówić o emocjach od jakiegoś czasu, jednak o tym przy Jego święcie.
 
Jestem Jej także wdzięczny za to, że nauczyła mnie do czego służy mop, że naczynia w zlewie nigdy same się nie zmyją, a każdą złotówkę przed wydaniem warto zawsze obejrzeć z dwóch stron (choć tutaj przyznaję czasami mam z tym problem).
 
A poza tym wszystkim nauczyła mnie akceptacji. Mnie samego, jak i innych dookoła.                                       I ogromnej siły charakteru, która pomaga mi do dnia dzisiejszego. 
To zawsze Ona mówi mi, że jest ze mnie dumna i choć moim zdaniem nie zawsze ma ku temu powody, to przyznaję, że ja ze swojej Mamy jestem dumny stale!
 
Dzień Mamy, który co prawda wypada kalendarzowo raz w roku, choć wiem, że trwać powinien codziennie, stał się inspiracją sesji jaką zrobiliśmy dla Niej.
 
Sesja jest tylko okładką historii, jaką postanowiłem się z Wami podzielić. 
 
Kochajmy swoje Mamy, codziennie! 
 
 
Fryzury: Ala / Hairmate
Sesję wykonano dzięki uprzejmości: Endorfina Foksal