JAK SKUTECZNIE I BEZBOLEŚNIE POPEŁNIĆ SAMOBÓJSTWO?
#menelstwosieszerzyW tym poście chciałbym podzielić się z Wami rozmową, jaką miałem przyjemności odbyć z Kasią Olubińską z bloga BÓG W WIELKIM MIEŚCIE.
Mam wrażenie, że Twoja historia jest historią wielu ludzi, którzy przyjeżdżają do wielkiego miasta z marzeniami o karierze i nie zauważają kiedy praca staje się wszystkim. Co byłeś gotów zrobić, żeby odnieść sukces?
Ja od zawsze próbowałem sobie coś udowodniać, sobie i innym ludziom, a przyjazd do Warszawy 10 lat temu i kariera w korporacjach napędził jeszcze to poczucie, że trzeba mieć, trzeba walczyć. Kariera – to był czynnik, który mnie napędzał. Jedyny i najważniejszy. Przez wiele lat byłem przekonany, że to jest coś całkiem fajnego: dobra praca, imprezy, czego chcieć więcej, ale nagle coś zaczęło we mnie pękać. Może dlatego, że moja mama się za mnie modliła? Zaczęło się od tego, że zdałem sobie sprawę, że mimo starań, żeby mieć całkowitą kontrolę nad życiem miałem wrażenie, że życie mi się wysypuje z rąk.
Skąd to poczucie? Czy coś dramatycznego się wydarzyło?
Jeden z moich przyjaciół miał wylew w wieku 32 lat. Jedna z moich znajomych poroniła. Zacząłem sobie myśleć, że coś jest nie tak, że tak nie może wyglądać życie. Dotarło do mnie, że wszyscy żyjemy tylko pracą. Od poniedziałku do piątku biegasz wiecznie przyczepiony do smyczy, a w weekend impreza i otępianie się używkami. Ściema.. Powierzchowne przyjaźnie. Iluzoryczne związki, które dziś się rozpoczynały, a jutro kończyły z głupich, błahych powodów. Pustka. Brak sensu życia. Gdzieś podskórnie czułem, że jeśli to życie jest coś warte, to nie może być to tylko kasa i prestiż.
Jak sobie radziłeś z tym poczuciem bezsensu?
Używki, imprezy, środki nasenne. Szukałem pomocy u psychologa, ale bez skutku. Kulminacją było to, że rok temu przeżyłem załamanie nerwowe. Zaczęły się myśli samobójcze…
Nikt nie próbował Ci pomóc?
Byłem mistrzem zakładania masek. Na zewnątrz wydawało się, że jestem mega szczęśliwym kolesiem. Przecież wszystko na pozór mi się udawało. Zakończyłem moją karierę zawodową w korporacjach, a pojawił się blog, który odniósł sukces i stał się moją nową pracą. Wszyscy myśleli, że jestem super szczęśliwy, a ja nie byłem szczęśliwy wcale. Nakładałem sobie maski na twarz, uśmiech od ucha do ucha a w głębi czułem pustkę. Prochy, których brałem sporo i inne używki przestały pomagać. Zaczęły pojawiać się myśli samobójcze. Pod koniec wakacji rok temu doszedłem do takiego momentu, że ostatecznie stwierdziłem, że życie nie ma sensu.
Co dokładnie wtedy czułeś?
Miałem głębokie poczucie niezrozumienia przez innych. Nie rozumiałem też sam siebie, swojego rozdrażnienia. Czułem się samotny. Postanowiłem zamknąć blog, bo pomyślałem, że nie będę robił z siebie „czuba” i wrzucał zdjęć super uśmiechniętego kolesia, kiedy we mnie wszystko się gotowało. Pomyślałem: trzeba zejść z tego świata. Lecimy w jedną stronę, w dół. Postanowiłem skończyć ze sobą skacząc z okna.
Jak wyglądał dzień, w którym postanowiłeś odebrać sobie życie?
Stanąłem przy swoim oknie. Otworzyłem okiennice. Powiedziałem jeszcze: „Boże, ja już przegrałem swoje życie, straciłem nad nim kontrolę. Teraz albo Ty, albo ja”. Nagle przed oczami niczym film zobaczyłem całe swoje życie. Zobaczyłem momenty, w których raniłem innych i byłem raniony a na koniec Jezusa Chrystusa, który umarł na krzyżu za wszystkie moje winy i uwolnił mnie. Napłynęły mi łzy do oczu. W ciągu jednej chwili doznałem jakby olśnienia. Mój światopogląd zmienił się o 180 stopni. Przyszedł nagły spokój. Zasnąłem i obudziłem się już zupełnie inny.
Co dokładnie się zmieniło? Jaki byłeś po przebudzeniu?
Wszystko się uspokoiło. Odeszły złe myśli. Przyszła radość, chęć do życia. Poczułem miłość i troskę Boga o mnie. Odeszły bezsenne noce. Wcześniej cierpiałem na bezsenność. Żyłem już tylko na tabletkach nasennych, które mnie otumaniały. Nagle zacząłem normalnie sypiać. Odstawiłem wszystkie używki, których naprawdę dużo używałem. Nagle zacząłem sobie układać życie. Cieszyć się każdym dniem, nawet prozą życia, prostymi rzeczami. Na pierwszym miejscu nagle postawiłem rodzinę i przyjaciół, a później kwestie zawodowe. Przestałem też oceniać ludzi. To znak naszych czasów, że oceniamy innych pozorach, nie znając nawet tej osoby. Akceptacja i miłość – zrozumiałem, że bez tego nie ruszysz. Możesz mieć karierę, piękny samochód, ale to nie da ci szczęścia. Ja nagle poczułem się po prostu szczęśliwy.
Jak Ty to sobie tłumaczysz to, co się wydarzyło?
Ja nazywam to cudem. Zaingerował Bóg w moje życie i mnie ocalił. Ewidentnie to był cud.
Aż mi ciarki przechodzą na myśl, że naprawdę chciałeś skoczyć z tego okna…i że On tak szybko odpowiedział na Twoje wołanie. Jak to ocalenie przez Boga, ten cud zmienił Twoje życie?
Przede wszystkim zrozumiałem, że bez Boga nie dam rady. Przestałem kontrolować obsesyjnie własne życie i oddałem kontrolę Jemu. Wszystko zaczęło się w pełni układać. Marzenia, które miałem w dzieciństwie i o których zapomniałem wróciły do mnie i zacząłem je realizować, na przykład śpiewanie i marzenia o muzyce. Widzę, jak Bóg spełnia moje marzenia. W pełni. Stałem się w pełni szczęśliwym facetem. A wcześniej miałem duży kompleks siebie jako mężczyzny…
Ty, taki przystojniak? Popularny bloger, guru stylu. Trudno mi uwierzyć…
Jako dziecko byłem wrażliwcem, outsiderem, małym, zakompleksionym dzieciakiem. Kiedy dojrzewałem przybrałem maski twardego kolesia, po którym tego nie widać. Miałem sporo kompleksów. Przez to, że mój tata był alkoholikiem, ja nie miałem go w swoim dzieciństwie. Już teraz nie mam o to żalu, bo przebaczyliśmy sobie, ale kiedyś było inaczej. Czułem się bezwartościowy. Laski, które mnie rzucały wybierały jakichś wrednych gachów, którzy sprzedawali narkotyki albo tłukli się na osiedlu, a ja byłem tym emocjonalnym gościem, który gra na saksofonie i wysyła im kwiaty. A one nic sobie z tego nie robiły.
Teraz czujesz się atrakcyjnym facetem?
Teraz jestem zupełnie innym facetem. Stabilnym emocjonalnie, odpowiedzialnym za życie swoje i bliskich mi ludzi. W mojej ocenie prawdziwy facet to jest dziś ten, który bierze odpowiedzialność za swoje życie i życie swoich bliskich. Nadal jestem niedoskonały i popełniam błędy, ale wiem już, że mam dążyć do doskonałości, ale nie muszę być zawsze doskonały. Od tego jest Bóg. Oddałem moje życie Bogu. Powiedziałem: rób, co chcesz i zaczęło się wszystko układać.
O czym marzysz teraz najbardziej?
Żeby mieć stałą ufność w Boga i w to, że On ma najlepszy plan na moje życie i z Nim ze wszystkiego wyjdę obronną ręką.
Dasz mi radę od czego zacząć, żeby Bóg zadziałał w moim życiu tak mocno, jak w Twoim?
Wierzę w siłę Biblii. Wystarczy czytać Pismo Święte codziennie, nawet jak zwykłą książkę. Ja czytam codziennie. Zwłaszcza Nowy Testament.
Dziękuję, że podzieliłeś się swoją niezwykle osobistą historią.
Nie trzeba być ani specjalnie inteligentnym, ani wierzącym, żeby uświadomić sobie, że coś niedobrego się dookoła nas dzieje. Jest kryzys. Ludzie są zmęczeni. Wszystko się trzęsie w posadach. Jeżeli wiara w Boga jest czymś, co mi pomogła, to ja bez narzucania nikomu chcę o tym mówić, bo wierzę, że Bóg jest tym, który uwalnia. Jest dookoła ludzi tyle ludzi, którzy tracą nadzieję, próbują się uporać ze swoim życiem sami, a On tylko czeka, żeby Jemu to oddać. To nie jest srogi pan z kijem. Bóg chce dla nas dobrze. Pytanie, czy my chcemy.
Zdaje sobie sprawę, że jest to prywata z mojej strony, jednak tak, jak powiedziałem, jeżeli chociaż jednej osobie będę w stanie pomóc, to będę bardzo szczęśliwy.
Wierzę, że zawsze jest rozwiązanie w tej trudnej, życiowej sytuacji jaką są myśli samobójcze. Tym rozwiązaniem jest Bóg, ale też instytucje wspierające osoby w trudnym momencie życiowym.
116 123 – Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym
22 425 98 48 – Telefoniczna pierwsza pomoc psychologiczna
116 111 – Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży
801 120 002 – Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie „Niebieska Linia”
800 112 800 – „Telefon Nadziei” dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowej