KOMUNIKUJ

#menelstwosieszerzy

Dziękuję Wam za feedback po ostatnim artykule o polskim selekcjonerze – Adamie Nawałce. Wasze komentarze i sugestie są dla mnie cenniejsze niż polubienia i udostępnienia posta. Dzięki konstruktywnym uwagom i zaangażowaniu widzę w jaką stronę powinienem kierować teksty i do jakiego celu dążyć. W tym jest potencjał i rozwój! Wiecie dlaczego tak się dzieje? Bo komunikujecie mi pewne rzeczy wprost. I o mocy bezpośredniego mówienia będzie dzisiaj.

Na samym wstępie chcę zaznaczyć, że informowanie o uczuciach, obawach, braku chęci czy też pragnieniach to prosta umiejętność. Ale nie zawsze nauczenie się jej przychodzi nam z łatwością. Spróbuję opisać Wam jaka według mnie jest istota komunikowania wprost swoich uczuć, czyli tego co naprawdę czuję i myślę. Wydaje mi się, że problem z informowaniem bez ogródek pojawia się szczególnie u nas, mężczyzn. Czy poprzez zachowywanie pewnych osobistych lub drażliwych informacji dla siebie chcemy podkreślić naszą siłę? Wydaje mi się, że istnieje pewna część ludzi, i kobiety i faceci, którzy mówienie wprost o emocjach traktują jako oznakę słabości. Dlaczego taka blokada jest czasami nie do przełamania? I nie ma to oczywiście nic wspólnego z obrażaniem się, aczkolwiek może się z nim łączyć. Przecież wiemy, że otwarcie pewnego tematu i zakomunikowanie wprost może prostą drogą doprowadzić do rozwiązania. I od dzieciństwa wiemy, że szczerość i prawda mogą zwyciężyć problem. Czyżby duma ograniczała w pewien sposób zdrowy rozsądek? Taka zależność może być przedstawiona w prostej historii, którą ktoś, kiedyś mi opowiedział. Było lato, czas wolny i grill na działce. Rodzina zjechała się z różnych stron, a dzieci biegały i z nadmiaru atrakcji nie wiedziały co ze sobą zrobić. Najgrzeczniejsze dziecko, zawsze pomocne i posłuszne, chciało pomóc dorosłym w podaniu talerzy na stół. Problem polegał na tym, że nikt nie zauważył, że jeden talerz, stojąc przy rozżarzonym węglu, nagrzał się niemalże do czerwoności tylko po jednej stronie. Tej, za którą złapało dziecko. Nie upuściło talerza, nie krzyknęło, po prostu grzecznie wykonało polecenie i zaniosło naczynie kilka metrów dalej. Czy komukolwiek przyznało, że boli? Nie. Dopiero teraz, jako dorosła osoba opowiada o tym wspomnieniu z dzieciństwa i sama nie wie dlaczego nie zakomunikowała tego wprost dorosłym. Pamięta, że miała wrażenie, że wszyscy na nią patrzą i nie chciała, żeby jej emocje były w tym momencie najważniejsze. Tym bardziej nie chciała pokazywać oparzenia na dłoni. Zadanie było istotniejsze niż samopoczucie. Czy tak samo traktujemy podświadomie nasze relacje? Jako zadania, którym musimy podołać, podczas gdy inni patrzą na nasze słabości i defekty?  

Ta trochę zabawna, trochę smutna historia pokazuje mi jak ważna jest asertywność! Ugrzecznienie na siłę i chęć przypodobania się wszystkim wokół nie prowadzi do dobrych rezultatów. Komunikuj wprost, że coś cię boli, dokucza, męczy! Zarówno fizycznie, jak i duchowo lub psychicznie. W tym jest rozwój i dobra zmiana. Bez wymiany szczerych spostrzeżeń, trafnych przemyśleń albo po prostu osobistych przeżyć ciężko jest ruszyć z miejsca. Dotyczy to szczególnie związków, lecz istotne jest także w przyjaźniach i jakichkolwiek innych relacjach, nawet zawodowych.

Rozprawmy się raz na zawsze z mitem jest, że facet powinien być zawsze, wszędzie i do wszystkiego zdystansowany. Mężczyźni bez wątpienia powinni się otwierać w temacie emocji, odczuć i wszystkiego tego, co kryje się wewnątrz. Dlaczego? Ponieważ umiejętność rozumienia swoich uczuć, a następnie komunikowanie ich osobom nam bliskim rozwija naszą inteligencję emocjonalną, a także zacieśnia relacje. Jeśli jeszcze kogoś nie przekonałem to powiem najbardziej wprost jak potrafię: w związku dobra komunikacja jest kluczem do tego, aby związek mógł się rozwijać. Dotyczy to zarówno tak zwanej „prozy życia” jak i sfery emocjonalnej, a nawet łóżkowej!

Zwróćmy jeszcze uwagę na znane Wam na pewno, zjawisko, polegające na tym, że zbyt wiele zakładamy. I tak często jak pewne rzeczy „przewidujemy”, tak samo często się co do nich mylimy… Zaczyna się kołowrotek: „bo mi się wydaje, że ona myśli, że ja myślę, że ona myśli…”. Stop! Dość! To dotyczy i Nas, Panowie, i Was, drogie Panie. Skróćmy tę drogę i po prostu komunikujmy wprost. Stale kierujemy się przekonaniem, że dana osoba ma w głowie konkretne myśli, wyobrażenia, plany bądź obawy. Dopóki nie zostanie to skonfrontowane z rzeczywistością, nie może być mowy o traktowaniu tego jako fakt!

Jeśli zapytacie mnie o najważniejsze zasady uniwersalne, dotyczące nie tylko związków w temacie komunikowania wprost to wymienię dwie: „lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo” oraz „kto nie próbuje ten nie zyskuje”. Po prostu spróbujmy być nonkonformistami, którzy są szczerzy, prawdomówni, a nawet wylewni. I cierpliwie czekajmy na rezultaty. Dobre efekty pojawią się na pewno, bo w erze tak zwanej „poprawności politycznej” widzę, że coraz bardziej ceni się ludzi otwartych i komunikujących wprost. Nawet jeżeli początkowo może wydawać się, że na tym tracą.

Dobrego Wam!